Zmiana nawyków a życie w ciągłym pędzie
Trudno jest odpocząć w kulturze zapie*dolu...
W latach 80. XX wieku lekarz L. Dossey pisał o zjawisku, które nazwał "chorobą niedoczasu" - jest to obsesyjne przekonanie, że czas ucieka, jest go za mało i trzeba pędzić co raz szybciej, aby dotrzymać kroku.
Dokąd pędzisz?
We współczesnym świecie bardzo łatwo wpaść w wir pracy, obowiązków i.... ogromnej presji. Bieg zapijany kawą i przegryzany poczuciem winy, po spojrzeniu w social media, gdzie każdemu się "udaje". A do naszej niekończącej się nigdy listy zadań warto byłoby dopisać jeszcze trening, uzupełnienie lodówki i przygotowanie zdrowego obiadu.
Często spotykam w gabinecie osoby, które bardzo chcą zmienić swoje nawyki, ale, jak mówią, są zbyt leniwe/nie chce im się/nie mają silnej woli. Po chwili rozmowy okazuje się, że pracują z nadgodzinami czy mają dodatkowy "etat", zajmując się same dziećmi i obowiązkami domowymi. Żyją w ciągłym pobudzeniu i zatrzymują się dopiero, gdy "wyczerpią się" do końca.
W takiej sytuacji nie ma opcji, żebyśmy mieli siły na codzienny meal-preap, walkę z zachciankami na słodycze czy chodzenie na siłownię.
Jeśli w swojej codzienności biegniesz z pracy do domu, starasz się zrobić wszystko na 100%, a o innych troszczysz się bardziej niż o siebie, to nic dziwnego, że trudno jest Ci do tego dołożyć kolejny wysiłek, jakim jest zmiana nawyków żywieniowych.
Nasza codzienna pula energii to wyczerpywalny zasób, a do zmiany nawyków potrzebujemy dodatkowej energii.
Dlatego czasami, żeby zbliżyć się do skutecznej zmiany trzeba zacząć od zbudowania zasobów. W wirze obowiązków czas na odpoczynek sam się nie znajdzie, jeśli go nie spriorytetyzujemy.
Skąd brać zasoby do zmiany nawyków?
Mamy różne tryby życia, myślę jednak, że każdy może wygospodarować w ciągu dnia parę, chociaż kilkuminutowych, przerw na odbodźcowanie. Leżenie do góry brzuchem i patrzenie w niebo, uważne picie herbaty bez rozpraszaczy, kołysanie do ulubionej muzyki - wybierz to co najlepiej ładuje Twoje baterie. Znajdź chwilę na uważne bycie tu i teraz, zatrzymanie się.
Doceń również to, jak dużo już teraz robisz, zamiast krytykować to, czego nie zrobił_ś.
Sama cały czas uczę się zatrzymywać i odpuszczać. Ostatnio, w ramach pielęgnacji zwalniania czytam książki - tylko nie te rozwojowe, a czysto przyjemnościowe.
A Ty, jak zwalniasz?